Policja sprawdzajaca dokumenty juz tradycyjnie niczego ode mnie nie chce. Biala skora I niebieskie oczy potrafia zaoszczedzic wielu klopotow z biurokracja J Czeka mnie 4 godzinna jazda aubusem do Denpasar – stolicy Bali. Mijam niekonczace sie strumyki, przypominajace te gorskie, choc gor jako takich tu nie ma. Jestem rowniez zszokowany naglym przeskokiem od jawajskiego islamu, do balijskiego hinduizmu. Obserwuje naprawde niekonczace sie swiatynie, wygladajace jak wykute w litej, ciemnej skale. Prozno szukac tego typu przybytkow w Indiach...
Kilka dni pozniej rozwiazuje sie zagadka dotyczaca niesamowitej wrecz ilosci budynkow sakralnych. Ale o tym za chwile… Podziwiajac soczyste kolory balijskiego krajobrazu laduje w Denpasar. Tam dziesiatki kierowcow chyba wszystkich wehikulow swiata chca rozerwac mnie, i pozabijac siebie – zebym tylko skusil sie na ich oferte. Co Europa wie o walce o klienta… Nic nie wie : )Wybieram 40 minut na skuterze w drodze do Kuty – turystycznego i imprezowego epicentrum Bali. Kuta pelna jest “podroznikow” nieprzytomnych od alkoholu i pelnego wachlarza narkotykow . Mnie przyciagnelo tu jednak jedno z najlepszych na swiecie miejsc do nauki surfingu… Po dwoch dniach morderczej walki z duzymi falami i nieposluszna deska… Jest! Zaliczam swa pierwsza pelnowymiarowa jazde na fali. Wybaczcie ze nie udokumentowalem tego wielkiego wydarzenia – zycza sobie jednak 50 $ za taka przyjemnosc J Surfing to niesamowite poczucie totalnej wolnosci i wspolistnienia z natura. Gdy w koncu giniesz gdzies w otchlani bezlitosnie poniewierany przez fale , czujesz ze jestes tylko malym pylkiem, w calym Uniwersum Natury – bezcenne!
Surfing surfingiem, ale zebym mial zostac nie wiadomo ile na balijskich plazach… Nie za bardzo. Przyznam szczerze, ze nie rozumiem wszechobecnego w Europie obrazu Bali jako “rajskiej wyspy”. Gdzie bialy piasek? Gdzie palmy na plazy? Gdzie lazur wody? Prawda w mych oczach jest taka, ze wiele plaz baltyckich jest bardziej atrakcyjnych od tych balijskich. Gyby jeszcze tylko dolozyc indonezyjskie temperatury… : ) Jako ze Fidzi przede mna (nie moge sie doczekac!!!!), postanawiam nie marnowac czasu, i udac sie w glab Bali. Celem jest artystyczna stolica Bali – Ubud. Miasteczko jest nieduze, i od razu po wyjsciu z busa zostaje wepchniety na skuter nalezacy do przeuroczego Balijczyka z pieknym bialo-zoltym kwiatem zatknietym za ucho. Wiezie mnie do swojego “homestay”,gdzie za 12 $ mam piekny pokoj z lazienka i sniadaniem o nieludzkiej 8 rano : ). Mieszkam razem z trzema pokoleniami rodziny balijskiej, co jest standardem na Bali – ludzie i rodziny trzymaja sie razem. Wlocze sie po Ubud, podziwiajac wystawione na ulicy prace balijskich artystow – od obrazow, po rzezby i batiki – do wyboru do koloru. Nagle zniknely dzikie tlumy pijanych ludzi – co za ulga… Trafiam do malpiego gaju, gdzie odwiedzajacy sterroryzowani sa przez te futrzaste i nienasycone potwory : ) Spotykam rozpaczajacych doroslych facetow, ktorym te urocze stworzenia ukradly dokumenty, aparat, pieniadze, karty kredytowe – a wszystko to przez… Banana spoczywajacego sobie w plecaku . Niech zyje zdrowy rozsadek! Byc moze madrze sie, bo bylo mi dane zdobyc jakies doswiadczenie z tajskimi malpiszonami – kto wie…
Wszedzie otaczaja mnie
swiatynie, i te balijskie rzezby religijne, na ktore gapic moge sie
godzinami – cos pieknego… W niektorych z tych przybytkow widze uczace sie
tradycyjnych indonezyjskich tancow dzieci . Uklady sa tak dlugie i
skomplikowane, ze totalnie zaskoczony zastanawiam sie, jak one sie tego
nauczyly, przeciez maja ok 7 lat?! Uwage przykuwa mimika twarzy, ktora jest
czescia tanca – szczegolnie w pamieci utkwil mi charakterystyczny wytrzeszcz
oczu. W polaczeniu z tak charakterystyczna choreografia, wywoluje piorunujace
wrazenie. Dodajmy do tego magiczne otoczenie swiatyn, i otrzymujemy ta slynna,
artystyczno-religijna atmosfere Ubud…
Wieczorem
wracam do pokoju, i… Magia trwa! Zaskoczony slysze bardzo wyrazne spiewy hinduskich
mantr. Spiewane przez wielu ludzi “Om
Namah Shivaya”, spotegowane przez mury jakiegos pomieszczenia sprawia ze
dostaje gesiej skorki. Wygladam na
ganek, probujac zlokalizowac miejsce akcji, jednak nie widze nic. Wracam do
pokoju – slysze jakby wyrazniej… Nagle
olsnienie! Wchodze na lozko, zagladam przez wywietrznik, i… Widze srodek
hinduistycznej swiatyni, do ktorej (jak sie okazalo) biali nie maja wstepu… Po
srodku siedza kobiety I mezczyzni ubrani
w biale szaty, obwieszeni zoltymi kwiatami. Kazdy z nich okadza sie kadzidlem,
wszyscy zas spiewaja mantry. Wokol nich tylko tysiace wymalowanych bogow
Hinduizmu… Czuje ze patrze na cos bardzo
prawdziwego, co w normalnym ukladzie nie jest przeznaczone dla mych oczu. Znowu
czuje sie jak w ksiazce podrozniczej. Magia, magia, magia! Pokoj sasiadujacy z
tajemnicza swiatynia tylko dla Balijczykow – bezcenne : ) Byc moze zabrzmie
patetycznie, ale wlasnie dla takich totalnie niesamowitych momentow warto
przemierzac niekonczace sie kilometry –
nie zawsze w luksusowych warunkach. Zagaduje pozniej wlasciciela, ze dal mi tak “specjalny”
pokoj. Ten usmiecha sie I mowi: “chyba Ci to nie przeszkadza?”. Odpowiada mu
tylko me spojrzenie mowiace : “zartujesz?!”.
W
miedzyczasie poznaje mlodego chlopaka z okolic Ubud, ktory probuje rozkrecic
swoj maly turystyczny biznes, organizujac wycieczki rowerowe po okolicach –
swiatynie, tarasy ryzowe, I wiejska – prawdziwa strona Bali. Brzmi jak cos dla
mnie – w droge! Akar mowi dobrze po angielsku, wiec zameczam go pytaniami o
codziennosc Balijczykow. Zabiera mnie na plantacje kawy Luwak – drugiej
po jamajskiej “Blue Mountain” najdrozszej kawy na swiecie. Jedziemy przez niekonczace sie pola ryzowe,
gdzie podgladamy zbierajacych plony, a chwile potem siejacych nowe sadzonki rolnikow. Tak tak – w
Indonezji ziemia rodzi non stop… Poprzez
odpowiednie splecienie ze soba roslin ryzu rosnacych na brzegu pola, prosi sie
bogow o pomyslnosc zbiorow. Cala praca odbywa sie recznie, po kolana w wodzie, I
palacym nieznosnie sloncu. Przejezdzajac przez wioski mijamy porozkladane na
srodku ulic suszace sie ziarna ryzu I innych roslin. Dzieci gonia za nami,
chcac sie przywitac, a stare bezzebne kobiety usmiechaja sie serdecznie. Tylko
mezczyzni udaja, ze nie stanowie zadnej atrakcji. Czyzby balijska duma? :) Przeraza mnie widok 6latkow(!) pedzacych na
skuterach po tamtejszych drogach. Wyjasnia to fenomen zdumiewajacych
umiejetnosci kierowcow w Indonezji. Nikt nie martwi sie o policje, bo w
promieniu 40 km nie ma zadnego posterunku, a nawet gdyby byl … Policja nie ma
czego szukac po wioskach. Przestepczosc jako taka nie istnieje. Z wyjatkiem
organizowanych tu namietnie walk kogutow, co jest niezgodne z prawem, ale jak
najbardziej zgodne z tradycja. Wsrod
pieknych krajobrazow docieramy do Swiatyni Matki Wody. Tabuny wiernych dokonuja
tutaj rytualnych ablucji.
W tej chwili musze sie do czegos przyznac… Wsluchuje
sie uwaznie w wyjasnienia mego przewodnika, ale… Sa one tak naszpikowane roznymi legendami,
przypowiesciami, tradycjami, wzajemnie z pozoru wykluczajacymi sie informacjami…
Rezygnuje z podjecia proby opisania tego na blogu. Hinduizm potrafi przyprawic
o bol glowy! Zamiast tego chlone atmosfere swiatnyni, i jej chlodnych murow… Wracamy
do Ubud przez wioski i pola ryzowe,
zatrzymujac sie w domu rodzinnym mego przewodnika. I znow – w trzech domach zyja trzy pokolenia.
Honorowe miejsce na podworku zajmuje mala swiatynia. Tak – w tradycji
balijskiej kazda rodzina winna miec swoja wlasna swiatynie – przyprawia mnie to
o kolejny bol glowy – bo jak to?! :) Na
przeciwko swiatyni – pracownia artystycza – w tym przypadku stricte
rzezbiarska. Czuje ze czas stanal w
miejscu – wszystko toczy sie swym naturalnym rytmem – zazdroszcze, i z
niechecia mysle o powrocie w europejskie szalone realia… Tymczasem trzeba
wracac do mego magicznego pokoju.
Wlasciciel
przybytku pyta mnie, czy chcialbym wieczorem wybrac sie zobaczyc tradycyjny indonezyjski taniec – z ogniem
w roli glownej. Niestety dzisiaj jest to organizowane stricte dla turystow,
choc mialem informacje ze caly czas mozna natknac sie na tego rodzaju
celebracje w swiatyniach gdzies w glebi Bali… Biali nie sa tam jednak mile
widziani. Coz… Balijczycy patrza na to, co dzieje sie w Kucie, I wyciagaja
takie a nie inne wnioski. Poniekad sluszne.
Moze zamiast slow – popatrzcie i posluchajcie…
Slowem podsumowania – Bali… Wyspa gdzie mozna znalezc magie
i przepiekne widoki; mozna tez znalezc
turystyke w najobrzydliwszym wydaniu. Nie zgodze sie tylko z tym, ze to rajska
wyspa. Raj znalazlem – na innej wyspie –
tez w Indonezji…
Indonezjo – bede bardzo tesknil… I na pewno
mowie: do zobaczenia ! : )
:D nice...
OdpowiedzUsuńIron Strike 2020 - A breakthrough for gaming
OdpowiedzUsuńIron Strike ti89 titanium calculators 2020 benjamin moore titanium is titanium cartilage earrings the ion titanium hair color latest microtouch solo titanium
a622r3jagzq764 finger vibrator,horse dildo,penis pumps,sex chair,sex chair,sex chair,penis rings,female sex toys,dildos u750n2tatqh697
OdpowiedzUsuń