poniedziałek, 7 stycznia 2013

Przerażająco piękny Szok rodem z Hindustanu


Mam problem z tym Krajem… Krajem? Nazwałbym go raczej Krainą Dziwów Wszelkich. Na czym polega problem – spieszę wyjaśnić – nie mam absolutnie żadnego pojęcia, o czym napisać, co pominąć. Najchętniej opisałabym wszystko, ale obawiam się, że to kompletnie nie nadaje się na formę blogową. Zatem impresji kilka, z pierwszych dwóch dni (co osobiście mnie przeraża – bo gdzie tu do 26 dni?).
Powietrze – uderza Cię wilgotna mieszanina składająca się z przypraw, niezliczonej ilości gotowanych na ulicy potraw, moczu oddawanego przez ludzi gdzie popadnie, dymu z ognisk rozpalanych wprost na ulicy, i oddechów ludzi przechodzących przed Tobą, za Tobą, obok Ciebie… wszędzie wszędzie – o ruchu ulicznym słów kilka za chwilę zresztą, bo to jest cud, że co najmniej połowa populacji Indii nie zginęła śmiercią tragiczną.
Ulica –  Żeby od fauny zacząć… bezdomne psy,krowy (święte, oczywiście) wygrzebujące ze śmietników co bardziej smakowite kąski, małpy siedzące na dachach budynków i przyglądajace się całemu zamieszaniu. Wspomniane krówki  (a raczej spore krowiszcza) potrafią zablokować ruch w sposób nagły, i ze skutkiem natychmiastowym – niesamowicie patrzy się, jak falująca ulicy nagle zamiera, bo w poprzek staje uparte, krowie, ale święte stworzenie, i  nie ma rady – trzeba stanąć.  A skoro już mowa o ruchu – o ile nie ma betonowych przegród wyróżniających pasy ruchu (a w 90% przypadków ich brak) – każdy jedzie jak mu się żywnie podoba – w kierunku w którym mu się żywnie podoba. Do tego wyobraźcie sobie trąbienie dochodzące ze 100 % wehikułów (ryksze, samochody, busy, nawet ryksze rowerowe używają dzwoneczków). Trąbi się na okoliczność wymijania, wyprzedzania, jazdy do przodu, skręcania – trąbi się ciągle – dosłownie. Jedna wielka kakofonia trąbienia – człowiek jest ogłuszony,  ale na jakąś dziwną, egzotyczną modłę : ) A jak się zgłodnieje  - proszę bardzo! Omlety, ryż, kurczaki, ciasteczka, makarony, tikki, masale, czego tylko dusza zapragnie. Wszystko to przygotowywane uroczymi brudnymi rączkami, które przerzucają Twój dajmy na to makaron, gotujący się na żywym ogniu, w garnku który prawdopodobniepamięta Gandhego, Gandhi za to z pewnością pamięta ostatnie jego mycie.. Po kolejnym kliencie naczynko jest skrobane łyżeczką – kto marnowałby czas na mycie : )

Telewizja, i… Teledyski  na MTV które ogląda się jak pełne niesamowitego kiczu filmy akcji: Mashallah: http://www.youtube.com/watch?v=aZB5wuXGwGU , pełne indyjskich macho, od których spojrzeń ludzie wylatują w powietrze (tak tak!), i wykonujących skoordynowane z tancerkami i tańcerzami ruchy kopulacyjne… Plus niezapomniana ekspresja gestów, mimiki i spojrzeń – koniecznie! Przyznam, że uzależniłem się – a początkowo nawet popłakałem ze śmiechu  - niech schowają się wszystkie komedie nędznego kina USA : )  Nie mogę się doczekać Bombaju i Bollywood!

Magdalena krzyczy na mnie, że za długo, i wszystkich zanudzę, dlatego skończę kilkoma migawkami jeszcze…  Ludzie się GAPIĄ – nie patrzą, obserwują, tylko GAPIĄ – długo, namiętnie i intensywnie. Proszą nas o zrobienie sobie z nimi zdjęć,  Panowie wykręcają karki za mą towarzyszką (martwiłem się nawet dzisiaj o stan ich kręgosłupów i ryzyko zwyrodnień dysków), stąd nadałem jej dzisiaj „Neckbreaker”, Wczoraj Dziewczyna ni z tego ni z tego ni z owego powiedziała mi : „I’m single” . Generalnie czujemy się jak gwiazdy : )  
Żeby zakończyć pozytywnym akcentem…  Wcale nie musimy uciekać przed tłumem białych turystów, bo… po prostu ich nie ma. Czasami przez pół dnia nie zobaczymy ani jednej nie-hinduskiej twarzy . Czy to nie piękne? Tak – pięknie przerażające – jak wszystko, przez te pierwsze dwa dni.  Nie wiem jak poradzę sobie z natłokiem wrażeń przez kolejne 24 dni – ale obiecuję – postaram się to jakoś ogarnąć.  W każdym razie – India, Incredible India  - jak najbardziej : )
P.S Następny post - obiecuję opowiatkę o pociągach indyjskich, które wzbudziły w nas strach na tyle, że mamy stresa przed kolejnym wyjazdem - który za 3 godzinki : ) 




5 komentarzy:

  1. "krowiszcza" - te słowo na stałe zagości w moim słowniku :D. Co do tych pociągów w Indiach, to widziałam pewien reportaż na temat "upychaczy" - kolesi, którzy upychają ludzi do pociągu. Ponoć coś takiego mieli zastosować u Nas w metrze warszawskim :P. P.S. Bardzo ciekawy wpis, który się czyta z lekkością

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuba dobry wpis jak na poczatek to mnie zaciekawiles tymi indiami wiec poczekam na wiecej :)P.s tylko nie szalej z tymostrym jedzieniem ;d zebys w szpitalu nie wyladowal hehehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Żądam takich relacji co kilka dni! No i uważajcie na siebie. Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Relacje będą pojawiać się co dni kilka - obiecuję ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. :) Me gusta.... Me cuesta un poco encontrar buenas traducciones... pero procurare leerte... :)

    OdpowiedzUsuń