czwartek, 17 stycznia 2013

Wibracje czystego Lenistwa na Goa

Słońce, i tylko słońce na niebie. Chmury odeszły w niepamięć i niebyt - zostały gdzieś tam daleko na Północy. Jasny piasek plaży, przechodzący w ciepłe Morze Arabskie. Zastanawiałem się, dlaczego po zmroku nikt się tam nie kąpie. Doszedłem do wniosku, że ludzie muszą wiedzieć co tam żyje, i w jakiej porze poluje - dlatego po zachodzi słońca nikt nie ryzykuje :) Delikatnie szumią fale, a za moimi plecami gaje palmowe, rosnące wzdłuż plaży. W nocy wspomniane fale stają się głośniejsze, ale to sprawia tylko, że zasypiam szybko w domku bambusowym na plaży, kołysany tym dźwiękiem. Sam domek stanowi kwintesencję pojęcia "luksus" na Goa. Jest na plaży, pod palmami - posiada łóżko, rozpiętą nad nim moskitiere, jedną szafkę, europejską (!!!) toaletę, skromną umywaleczkę, światło, a nawet wiatrak. Gospodarze calutki dzień siedzą sobie na ogrodowych krzesełkach w cieniu plaży, od czasu do czasu leniwie zamiatając piasek(?) miotełką zrobioną z liści palmowych. Nikt się nie stresuje, nikt nie krzyczy, nikt nigdzie się nie spieszy.Czego chcieć więcej? Ktoś mógłby przymarudzić, że nie ma ciepłej wody, ale jak już wspominałem, jak człowiek zamarynowany jest w swoim własnym pocie, pomieszanym z piaskiem, to ciepła woda jest ostatnią rzeczą, o której marzy i myśli. 8rano. Ludzie wylegają na plażę - biegać, ćwiczyć jogę (jak oni to robią? Cały czas nie mogę się napatrzeć), medytować. Zanurzam się w słońce, słone i gorące powietrze, w którym  miesza się haszysz palony tutaj nagminnie i wszędzie, oraz potrawy pichcone w plażowych restauracyjkach i otwartych kuchniach wystawionych na plaży. Rekin, langusta, kraby? No problem, my friend : ) Śniadanie natomiast zacząć można od świeżego ananasa oferowanego od plażowego sprzedawcy, popitego lassi, czyli indyjskim szejkiem owocowym. Za wszystko max 5 zł - żyć nie umierać! Krowy majestatycznie przechadzają się brzegiem plaży - nie ruszają ich nawet ratownicy. Nierzadko wyłoży się taki zwierz na samym brzegu, i najzwyczajniej w świecie sobie plażuje - dokładnie tak jak ja.  Po całym dniu spędzonym na plaży, między kąpielami słonecznymi, morskimi, a lekturą książki na werandzie domku... Nie chce się człowiekowi absolutnie nic. Ot - taki słodki niebyt goański - niech trwa wieki! Tym bardziej, że zaraz przy plaży, na jedynej głównej ulicy sprzadaje sięrzeczy z dosłownie całych Indii - od Północy po Południe - także nic, tylko przyjeżdżać na Goa : P   Ale tymczasem... Czas wyruszać dalej, wsłuchać się w szum palm na samym Południu Subkontynentu.
P.S Mam nieodparte wrażenie, że wpis ten jest tak leniwy, jak życie tutaj :) Niech żyje Goa!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz